
Wikimedia Commons/kadr z filmu "1984"
Znikające bez powodu posty, bany za memy i niejasne reguły, które sprawiają, że serwis społecznościowy przypomina pole minowe. Znacie to? To Facebook. Mimo starań administracji, różni użytkownicy wyklęci nadal stawiają opór moderacyjnej ręce sprawiedliwości. Postanowiliśmy podpowiedzieć gigantowi z Menlo Park jak wreszcie zaorać niepokornych internautów.
Facebook to cierń w oku alternatywnego politycznie internetu. Chociaż wyklętym internautom przeszkadza w nim prawie wszystko (globalizacja, pochodzenie założyciela czy nawet fakt, że nie mogą tam swobodnie obrażać wszystkich, których nie lubią), to jednak jakoś nie potrafią zdobyć się na odwagę i usunąć media społecznościowe ze swojego życia.
Po drugiej stronie konfliktu jest zbrojne ramię internetu - moderatorzy, którzy w walce z wszelką "niepoprawnością" klikają "usuń" już niemal na oślep. Efekt? Podpalone flagi Facebooka na marszu narodowców, nieudane próby założenia alternatywnych serwisów i narastające krzyki, że całe to niebieskie "f" to jeden wielki totalitaryzm.
Czy aby na pewno? Może jednak administracja Zuckerberga wciąż jest zbyt łagodna? Podpowiadamy Markowi jak "ostatecznie rozwiązać kwestię trolli".

Godziny policyjne na Facebooku
Facebook to już w zasadzie towarzysz życia użytkownika. Dawno minęły czasy, kiedy logowało się raz dziennie, żeby sprawdzić skrzynkę i kliknąć dwa lajki. Teraz Facebook to stale otwarta karta w przeglądarce, podstawowa funkcja telefonu i agregator wiedzy o świecie. Ludzie korzystają z niego przez całą dobę i to ewidentnie ich rozwydrzyło. Dobro dostępne stale traci wartość.
Dlatego sprawdzonym, skutecznym i oczywistym rozwiązaniem są godziny policyjne. Wyobraźcie sobie, że między 22 a 6 obowiązuje bezwzględny zakaz postowania i lajkowania, a moderatorzy prowadzą wzmożone patrole po każdym zakamarku osi czasu, tablic i grup. Oczywiście funkcjonalności pozostałyby włączone - żeby zarejestrowani mieli świadomość, że w każdej chwili mogą się wyłamać, ale też ŻEBY SIĘ TEGO BALI!

Łapanki w komentarzach
Jeżeli godziny policyjne nie pomogą, kolejnym krokiem powinno być wprowadzenie łapanek. Nie ważne czy jesteś winny czy nie, dla utrzymania powszechnej atmosfery strachu i niebezpieczeństwa w losowych momentach brygady moderatorów powinny wpadać na przypadkowe dyskusje i banować kogo popadnie.
Kilka takich pokazowych akcji i użytkownicy staną się posłuszni jak nigdy!

Nocne najścia cyfrowej służby bezpieczeństwa
Metoda radykalna na najbardziej radykalnych użytkowników, wyłowionych w toku procesów inwigilacji i prewencji. Tym, którzy budzą szczególne podejrzenia agenci moderacji powinni po zmroku wkraczać do archiwum prywatnych zdjęć i wiadomości.
Co jeśli użytkownik okaże się niewinny? Niewinnych nie ma! Po przetrząśnięciu każdego kąta, każdej wirtualnej szuflady na każdego znajdzie się jakiegoś haka. A jeśli nie to pozostają...

PRZESŁUCHANIA!
Małe, ciemne pomieszczenie, twarde krzesło i blade światło samotnej żarówki. Kilka godzin w tym miejscu (dla zachowania tego klimatu proponujemy technologię VR) i nawet najtwardszy użytkownik przyzna się do wszystkiego. Lajki na odrażających żartach, porno z klaunami w historii, wiadomości do byłej dziewczyny... A ponieważ to w Kalifornii rządzą internetem, nawet brakujące dowody da się sfabrykować dla dobra ogółu!

Totalna kontrola 24h
Monitorowanie aktywności i nakłonienie ludzi, żeby powiedzieli o sobie Facebookowi więcej niż wie o nich CIA to za mało. Dlaczego nie zobowiązać ich do jeszcze większej otwartości?
Kamera i mikrofon włączone przez cały czas? To da się zrobić! A skoro można ich oglądać, to można co jakiś czas zwrócić uwagę, że robią coś niedobrego.

Przesiedlenia
Najlepsza metoda do rozbijania siatek konspiratorów, oraz zmniejszania poczucia jedności. Kiedy wszystko zawiedzie, duży grupy dyskusyjne zostaną rozbite na mniejsze, część użytkowników deportowana na Twittera a część zniknie bez wieści w mrokach słabnącego połączenia internetowego. Po tym żadna rebelia się nie podniesie, a nawet najbardziej zdeterminowani w końcu zostaną złamani w bezlitosnym mrozie serwera.

Teczki z szafy
Na koniec zawsze się znajdzie kilku, którzy nie zrozumieją, że wojna się skończyła i przegrali. Co wtedy? Z męczennika i bohatera można bardzo łatwo zrobić zdrajcę. Wystarczy odnaleźć kompromitujący go log z serwera. Kto wie, może kiedyś przez w młodości polubił post Donalda Tuska, albo udostępnił mema Partii Razem? Przed tym nie ma żadnej linii obrony.
AZOREK.pl